środa, 9 lipca 2014

`Me, They, and SHE. [2]

W piątek, już od rana byłam dosyć podenerwowana. W poprzednie dni trochę rozmawiałam z Amagawą. Ubrałam się w miarę luźny strój. Test na odwagę zaczynał się około dwudziestej. A festyn około piętnastej. Więc mam jeszcze pięć godzin na to, żeby się psychicznie przygotować d mojego miłosnego wyznania. Na festynie razem z Ran latałyśmy od straganu, do straganu. Obeszłyśmy chyba wszystkie stoiska i zanim się zorientowałam, była już prawie dwudziesta.
-Nisaka? – usłyszałam za sobą głos. Właśnie jadłyśmy z moją przyjaciółką takoyaki.
-Amagawa-kun… - szepnęłam – Dz-dzień dobry. – uśmiechnęłam się.
-Dzień dobry – odwzajemnił mój uśmiech. – Cześć, Nishiwa. – spojrzał na Ran.
-Yo! – machnęła ręką. W buzi trzymała swoją przekąskę.
-Jak niegrzecznie.. – pokręciłam głową i dostałam od niej kuksańca – Za co?!
-Nie wymądrzaj się.. – nachyliła się do mojego ucha – Załatwiłam ci świetnego partnera w drużynie.. Pamiętasz? – szepnęła i zachichotała.
-Mami.. Mogę tak się do ciebie zwracać, tak? – Takasu zerknął na mnie niepewnie.
-J-jasne, że możesz…- na moich policzkach pojawiły się rumieńce.
-A więc, razem będziemy przechodzić przez test odwagi, co? – włożył ręce do kieszeni.
-Uhm.. – skinęłam głową. – Mam nadzieję, że wszystko pójdzie dobrze..
-Pewnie, że pójdzie! – wtrąciła Ran. –A teraz wybaczcie, muszę znaleźć moją partnerkę testową! Na razie!
-Pa! – powiedzieliśmy z Amagawą jednocześnie. Spojrzeliśmy na siebie i zaśmialiśmy się. Widziałam, jak on patrzy na moją przyjaciółkę. Wciąż ją kochał.
-Amagawa-kun, powinniśmy już iść… Zaraz rozpocznie się test. – spojrzałam na niego.
-Racja, chodźmy. – i ruszyliśmy na miejsce zbiórki. Test był prosty : Trzeba było przejść przez mały lasek, nie zawracając. Oczywiście po drodze czekały na uczestników drobne ‘niespodzianki’ typu duchy; tj. prześcieradła i różne potwory; poprzebierani uczniowie. Mi i Takasu szło całkiem dobrze. Zrobiliśmy sobie małą przerwę.
-Ha.. I jak ci się podoba? – Chłopak oparł się o drzewo.
-Jest w porządku.. – Nagle rozległ się dźwięk mojej komórki – Oh, przepraszam na chwilę. – Odeszłam kawałek i odebrałam telefon.
-Wszystko już gotowe… Czekam na was… Moja droga… - Nagle pociemniało mi w oczach. Straciłam przytomność.
-…i… - Ból głowy był bardzo silny. - …mi!... – Co to.. Ktoś coś mówi?...
-Mami! Do cholery! – Ran mną potrząsała.
-C-co się dzieje.. – rozejrzałam się. To nie był ten lasek co wcześniej. Na wpół leżałam, oparta o jakiś żywopłot. Taki sam znajdował się też naprzeciw mnie. Ścieżka, na której byłam razem z Ran, ciągnęła się po prostej z lewo, a także w prawo. – Gdzie my.. O co tu chodzi?...
-Myślisz, że to wiem? Takasu poszedł się rozejrzeć.
-On.. On też tu jest?.. – rozejrzałam się.
-Oprzytomnij ! Poszedł. Się. Rozejrzeć. – powiedziała powoli.
-Ah.. Rozumiem.. – Pomasowałam czoło. – Czemu tak boli mnie głowa.. Rety..
-Wygląda na to, że masz siniaka. Ale żadnych poważniejszych obrażeń. Mnie ktoś uderzył jakimś kijem w plecy. – wskazała je gestem. Spojrzałam w górę. Żywopłot był wysoki na jakieś 5 metrów. A nad nami..
-Siatka?.. – wstałam z ziemi. – Dlaczego tu jest.. Siatka..
-Nie mam pojęcia. Wiem tyle, że to nie jest zwykła siatka. Dotknij ją, a porazi cię prąd o bardzo wysokim napięciu.. – zmrużyła oczy.
-Skąd ty to… - pokazała mi wnętrze swojej dłoni. Było poparzone. – O Boże..
-Dziewczyny! – w naszą stronę biegł Amagawa. Usiadła obok mnie, na ziemi. – To jest..
-Co? – Ran zmarszczyła brwi.
-To jest… Labirynt.. – wysapał.
-Labirynt… - wybałuszyłam oczy – Ale jak my się tutaj znaleźliśmy?
-Jeszcze nie załapałaś? Ktoś nas ogłuszył i zgarnął tutaj. – Moja przyjaciółka pokręciła niedowierzająco głową – Ale po jaką cholerę? Co to ma być, zabawa w kotka i myszkę? – mruknęła.
-Musiał to zrobić jakiś psychopata…- dodał nasz towarzysz.
-Czekaj, Ran.. – podniosłam lekko jej bluzkę i spojrzałam na jej plecy. Przerażona, chciałam krzyczeć, ale nie mogłam.
-Co? O co chodzi? – uniosła lekko brwi.
-Ra.. Rany… - Zakryłam dłonią usta. Na plecach Ran było wycięte zdanie: Zabawa się zaczyna…
-Zabawa się zaczyna… - Przeczytał na głos  Takasu. Odsłonił swoją szyję.
-…Kim jestem?...-wyczytała Ran.
-To.. To.. – zwymiotowałam. Moja przyjaciółka odgarnęła mi z czoła włosy i lekko przytrzymała mnie za ramiona.
-W porządku. Mnie to nawet nie boli… Jak z Tobą, Amagawa? – zerknęła na chłopaka porozumiewawczo.
-Ja nic nie czuję.
-No widzisz… Mami.. Już dobrze, ćśśś…

-Dobrze, co? – usłyszeliśmy i równocześnie spojrzeliśmy się w stronę, z której dobiegał głos.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz