-Ale ulewa! Akurat
dzisiaj musiało się tak rozpadać! – warknęłam.
-Spokojnie Mami, już
nie daleko. Widać szkołę… Aj!
-Ran, uważaj! –
złapałam za rękę moją przyjaciółkę, która potknęła się o kamień. – Jeszcze tego
by brakowało, żebyś pobrudziła mundurek w pierwszy dzień szkoły.
-Kto to jest? – Ran
poprawiając mundurek, wskazała palcem jakąś dziwną dziewczynę, machającą w
naszą stronę.
-Nie mam bladego
pojęcia…
-Ale co ona robi na
środku ulicy? – Moja przyjaciółka podniosła rękę, żeby jej pomachać. Ta osoba wyglądała
jak z horroru; miała czarne, długie włosy do pasa i od stóp do głów była ubrana
na czarno. Nie chciałam mieć z nią nic wspólnego. Nagle tuż obok niej
przejechał samochód.
-Nie wiem i nie chcę
wiedzieć! Chodź już! – pociągnęłam Ran za rękaw jej marynarki.
-Mami.. Ona
zniknęła! A jeszcze przed chwilą tu była! – spojrzałam w miejsce gdzie stała
wcześniej dziewczyna. Faktycznie nie było po niej śladu.
-Lepiej już chodźmy…
- Ran dalej stało z szeroko otwartą buzią. Pociągnęłam ją kawałek, aż
oprzytomniała i obie pobiegłyśmy szybko do szkoły.
-Yatta! Mami,
jesteśmy znowu w tej samej klasie! – Ran rzuciła mi się na szyję.
-Super! Już się
bałam, że tym razem się rozdzielimy. – Ja i Ran przyjaźniłyśmy się odkąd sięgam
pamięcią. Od przedszkola, aż do teraz ; tj. liceum ; zawsze byłyśmy razem.
Mieszkałyśmy obok siebie, nasze mamy były dobrymi koleżankami, a co
najdziwniejsze, co roku trafiałyśmy do tej samej klasy. Ran jest dla mnie jak
siostra, której nigdy nie miałam.
-Mami, zobacz!
Amagawa jest z nami w klasie!
-To niemożliwe… To
na pewno on? – zerknęłam ponownie na listę z nazwiskami osób, znajdujących się
w naszej klasie. – Amagawa Takasu – przeczytałam na głos jego nazwisko i imię.
Podobał mi się od początku gimnazjum. On oczywiście ani razu nie zwrócił na
mnie uwagi. Może dlatego, że nie trafiliśmy do tej samej klasy? Ale to
nieważne. Jak tylko dowiedziałam się, że będzie w 1a, jak ja, kolana się pode
mną ugięły. Tak bardzo się cieszyłam.
-Ziemia do Mami! –
Ran pomachała mi ręką przed oczami. Potrząsnęłam głową. – Hej, zobacz! Amagawa
idzie! – szturchnęła mnie w ramię. Odwróciłam się i zobaczyłam Takasu. Jego
czarna grzywka opadała mu jak zwykle na oczy. Miał na sobie szkolny mundurek,
który bardzo dobrze na nim leżał. Był wyższy ode mnie o głowę i bardzo, bardzo
przystojny.
-Przepraszam… Ty
jesteś Nisaka?– K…Kyaaa… Wie jak mam na nazwisko! – pomyślałam. Już miałam coś
powiedzieć, kiedy Ran się wtrąciła.
-Tak, to ona. –
spojrzała na mnie z uśmiechem. – A ty to pewnie… Takasu Amagawa? Zgadza się?
Była jedna rzecz w Ran, której jej zazdrościłam. Tego, że wiedziała jak
rozmawiać z chłopakami. Jeśli o mnie chodzi, to nie tak, że jestem nieśmiała.
Wręcz przeciwnie, ale jeśli chodzi o chłopaków… Sytuacja całkiem się odwraca.
Plącze mi się język i nie wiem co powiedzieć, a do tego jeszcze strasznie się
czerwienię. A co dopiero, jeśli chodzi o Takasu…
-Tak, zgadza się. A
ty jesteś Nishiwa… – chłopak uśmiechnął się uroczo – Ran, chciałem się ciebie
spytać czy… No wiesz… - nerwowo podrapał się po głowie. Wyglądał jakby dopiero
co wstał z łóżka. Był taki zaspany… I słodki. – Właściwie chciałem ci to
powiedzieć już w gimnazjum, ale jakoś nie było okazji. Podobasz mi się i…
-Co?! – Ran
krzyknęła tak, jakby Takasu właśnie wydał na świat miot latających świnek.
-Podobasz mi się. –
powtórzył, patrząc na nią niepewnie. Nie wiedziałam co robić w tej sytuacji,
więc…
-Mami, stój! Gdzie
ty biegniesz?! – Tak. Uciekłam. Słyszałam krzyczącą za mną Ran. Nie zwracając
na nią uwagi, wbiegłam do toalety i zamknęłam się w jednej z kabin.
-Mami, otwieraj te
drzwi! – Ran waliła pięściami w kabinę. –Słyszysz?! Jak nie otworzysz, to je
rozwalę! – otworzyłam niechętnie kabinę. Wiem, że Ran naprawdę by to zrobiła.
Pamiętam, jak w zeszłym roku, zatrzasnęłyśmy się w jednej z takich kabin.
Byłyśmy tam, bo od rana źle się czułam i wymiotowałam. Siedziałyśmy tam chyba z
pół godziny, ponieważ wszyscy ignorowali nasze krzyki. W końcu Ran nie
wytrzymała i wkurzyła się tak, że jednym kopnięciem wywarzyła drzwi; za które
oczywiście musiała zapłacić. Od tamtej pory boję się tej strony osobowości
mojej przyjaciółki. Wyszłam z kabiny, ze smutną miną.
-Co ci do cholery
odbiło?! Czemu tak uciekłaś, w dodatku chowasz się w publicznej toalecie!
Ogarnij się!
-A co miałam
zrobić?! Chłopak, którego kocham, wyznaje miłość mojej najlepszej przyjaciółce!
– po moich policzkach zaczęły spływać łzy.
-No to teraz na
pewno nic z tym nie zrobisz. Po takiej akcji, wątpię, żeby Takasu chciał
wysłuchać twoje wyznania.
-Ran.. Masz racje,
nie powinnam się tak zachować. Pomożesz mi jakoś to wyjaśnić?
-W porządku, ale
teraz chodźmy do klasy, bo jesteśmy spóźnione. – Lekcja minęła mi bardzo
szybko.
-Mami, powinnam
porozmawiać z Takasu – oznajmiła Ran.
Ale jak ja mam mu to
wytłumaczyć.. – spuściłam wzrok.
-Normalnie. Po
prostu wyznaj mu swoje uczucia, ja zresztą już go odrzuciłam. – Wzruszyła
ramionami.
-Odrzu..Tak po
prostu? – zamrugałam zdziwiona.
-No jasne. Nie
potrzebuję chłopaka, zresztą wystarczy mi moja przyjaciółka. – zaśmiała się i
poczochrała mi włosy.
-H-hej.. – jęknęłam
– Moja fryzura… Powiem mu na piątkowym festynie, w porządku?
-Hmm.. Podczas testu
odwagi! To będzie idealny moment! Załatwię wszystko tak, żebyście byli razem w
drużynie. – mrugnęła do mnie. Zarumieniłam się lekko.
-Dziękuję. Jak tylko
pomyślę o tym, że już niedługo wyznam mu miłość.. O mój..
-Podekscytowana, co? –
wzięła mnie pod ramię i poszłyśmy na następne lekcje.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz